Lektorzy, ach, ci lektorzy! To ludzie, którzy niejednokrotnie potrafią wyjść obronną ręką z kłopotliwej sytuacji – zwłaszcza gdy kombinują, jak tu coś uczniom wyjaśnić i jednocześnie nie zaplątać się w sieć, z której nie ma ucieczki.
Nauczyciel-lektor jest tym, kto bierze swoich kursantów za rękę i prowadzi ich przez ścieżki języka polskiego jak dzieci, które uczą się chodzić. Nie oznacza to oczywiście, że obcokrajowcy uczący się języka obcego są dziećmi i że powinniśmy ich tak traktować. Istotny jest kontekst sytuacyjny – to, JAK przebiega nauczanie / uczenie się języka polskiego.
Nasi uczniowie często wpadają w panikę i łatwo się poddają, gdy nie rozumieją danego zagadnienia, które nam wydaje się proste jak drut. W tej sytuacji dobrze jest przybrać na chwilę pozycję ucznia. Wyobraźmy sobie, że przychodzimy na pierwszą lekcję np. języka chińskiego i lektor (native speaker) zaczyna nam tłumaczyć coś… rzekomo logicznego… Nie przekonuje was to?
W takim razie przypomnijcie sobie, jak to było, kiedy matematyczka mówiła wam, że sprawdzian jest naprawę łatwy, a wy co i rusz łapaliście się za głowę i stwierdzaliście, że nie dacie rady go napisać.
Tak – to jest to samo uczucie. Coś, co jest logiczne dla osoby funkcjonującej w danej kulturze / środowisku, może nie być logiczne dla nas jako osób z zewnątrz. Dla ogromnej większości kursantów uczących się polszczyzny gramatyka i pisownia wydają się czymś nie do przejścia. Nie pomagają media, które huczą, że polski to najtrudniejszy język na całym świecie. Dziwne? Dla nas, lektorów, rodowitych Polaków, może się to wydawać co najmniej przesadzone, ale dla osób SPOZA polskiej kultury i środowiska to naprawdę spore wyzwanie.
Dlatego właśnie to na nas, lektorach, spoczywa obowiązek przekonania uczniów do tego, że nie warto rezygnować, nawet jeśli postępów nie widać przez miesiąc, dwa albo trzy. To normalne. Uczenie się języka obcego, który pochodzi z innej rodziny językowej niż nasz język ojczysty, albo który należy do grupy „języków specyficznych” (jak języki fleksyjne, z naszą polszczyzną na czele, albo aglutynacyjne, np. turecki), nie jest tylko uczeniem się. To stąpanie po niepewnym gruncie. Przetrwają tylko ci, którzy uświadomią sobie, jak ważne w nauce są cierpliwość i wytrwałość.
Ale czy tylko?
Wydaje się, że podstawą zawsze jest cel. Cel musi być jasno określony i wartościowy. Co to znaczy? Prześledźmy dwie sytuacje:
Ania zapisała się na kurs języka polskiego, ponieważ jej chłopak jest Polakiem i chciałaby znać chociażby podstawy tego języka.
Jacek awansował – jego firma dała mu szansę otrzymania prestiżowego stypendium naukowego, pod warunkiem, że… nauczy się języka polskiego na poziomie A2+.
Która z osób ma większą szansę na sukces?
Można oczywiście powiedzieć, że obie… Ale tutaj właśnie pojawia się kolejna kwestia: zaangażowanie.
Jeśli Ania chciałaby poznać zaledwie podstawy języka polskiego, wystarczy, że znajdzie na YouTubie serię filmików o powitaniach, pożegnaniach i zwrotach użytkowych typu „proszę”, „przepraszam”, „dziękuję”.
W przypadku Jacka sytuacja nieco się skomplikuje. Sam fakt uczenia się języka polskiego nie pozwoli mu na osiągnięcie celu. Musi to zrobić z odpowiednim zaangażowaniem, ze świadomością tego, PO CO się uczy i CO dokładnie chciałby zyskać.
Jaka jest puenta tego tekstu? Pamiętajcie, drodzy lektorzy, kim jesteście: mentorem, przewodnikiem i strażnikiem. Nie jesteście wyłącznie nauczycielami stojącymi przy tablicy z kredą bądź pisakiem w dłoni. Jesteście kimś, kto sprawia, że kursanci przychodzą na kolejne lekcje i choć płaczą nad notatkami, wciąż znajdują w sobie zapał do nauki – aby piąć się coraz wyżej i wyżej!
Autorka: Klaudia Raflik